Moja
matka była zagubiona. Właściwie od kiedy pamiętam to ja wykazywałam się
większym rozsądkiem od niej. Ona była po prostu dzieckiem we mgle, które stało
się przejść przez swoje życie po omacku. Od kiedy skończyłam dziesięć lat –
zawsze starałam się być przy niej. To ja pomagałam jej znaleźć jakąś dobrze
płatną pracę. Byłam niejednokrotnie mediatorką, która pomagała rozwiązywać
nieustanne konflikty pomiędzy nią, a moim ojcem, który nie chciał mieć z żadną
nas nic wspólnego. Ograniczał się do wysyłania alimentów oraz krótkich telefonów
wykonywanych co roku podczas świąt Bożego Narodzenia. W tym roku jednak
wyjeżdżał ze swoją nową rodziną do Austrii, więc przelał pieniądze na moje
konto znacznie wcześniej. O rozmowie zupełnie zapominając. Jakby krótka
wiadomość tekstowa przesłana na mój telefon miała wszystko wyjaśnić. To jednak
nie było największe zmartwienie podczas tegorocznych świąt.
Siedziałam
na kanapie, z rękoma założonymi na piersi. Zupełnie nie mogłam zrozumieć jak to
się stało, i w którym momencie straciłam kontrolę nad życiem swojej mamy. Do
tej pory pilnowałam, by nie dała się omotać przez kolejnego faceta. Znów by mu
uwierzyła. Oni przecież uwielbiali składać obietnice, mówić o fałszywej miłości
i zapewniać o długim, szczęśliwym życiu. Już kilkukrotnie mama przekonała się o
tym na własnej skórze. Za każdym razem jej wspaniała baśń kończyła się złamanym
sercem oraz kilkoma paczkami usmarkanych chusteczek. Miała skłonności do
popadania w depresje, więc dość często groziła, że odbierze sobie życie. Chociaż
nigdy nie było łatwo – nie wyobrażałam sobie bez niej kolejnych dni, które
miałam jeszcze spędzić na tym świecie. Troszczyłam się o ukochaną kobietę. Niejednokrotnie
z tego powodu rezygnowałam ze szkoły, a później dni spędzonych na studiach. Ale
czy mogłabym postąpić inaczej? Może i byłam egoistką, ale przecież żadna
kobieta nie powinna targnąć się na swoje życie ze względu na jakiegoś faceta,
który nie potrafi docenić jej wewnętrznego piękna oraz tych wszystkich uczuć,
jakie trzyma w swoim sercu.
Ale moja matka znów
kogoś poznała! Zakochała się twierdząc, iż jest to właśnie ten jedyny. Spotkali
się przypadkiem, podczas zakupów w supermarkecie. O tak, bardzo romantycznie. Podobno
on wpadł na mamę, rozsypała swoje zakupy, a w ramach rekompensaty zgodziła
zaprosić się na kawę. Od dwóch miesięcy ukrywała przede mną ten „związek”. Podobno dlatego, że obawiała
się mojej reakcji. No cóż. Miała rację. Nie podobało mi się to wszystko. Ani trochę.
Miałam spędzić Boże Narodzenie w rodzinnym gronie, które ograniczało się
zaledwie do mojej mamy. Teraz do tego towarzystwa miałam dodać jakiegoś faceta
i jego syna. Nie chciałam pomagać w przygotowaniach do uroczystej kolacji. Święta
straciły dla mnie swoją magię.
- Przestaniesz się obrażać?
Mama zjawiła się przede
mną, cała ubrudzona mąką. W jej błękitnych tęczówkach widziałam złość
przemieszaną z rozpaczą. Na krótką chwilę zrobiło mi się szkoda i chciałam
wstać z tej kanapy, ale wtedy znów przypomniałam sobie o tym tajemniczym
facecie, który za dwie godziny miał zjawić się w tym domu.
- Kolejny raz nie będę leczyć twojego
złamanego serca – warknęłam.
- Nie odnoś się do mnie takim tonem i
przestań zachowywać się jak rozkapryszona nastolatka.
Prychnęłam
cicho, a kilka niesfornych kosmyków blond włosów opadło na moje oczy. Niby miałam
dwadzieścia dwa lata, ale kiedy chodziło o moje własne uczucia – potrafiłam jedynie
się obrażać. Osoby, które miały okazję mnie poznać uważają, iż jestem zimną
suką, która nie jest w stanie się zakochać. Coś w tym jest. Podczas wieczorów
spędzanych przy dźwiękach smętnej muzyki oraz asyście gorącej czekolady myślę,
iż nie jestem zdolna do takiego uczucia, jak miłość. Tyle razy już przekonałam
się o tym, jak uczucia sprowadzają na ludzi kłopoty. Doświadczyłam tego również
na swojej skórze. To właśnie przed rokiem ostatecznie postanowiłam nigdy się z
nikim nie wiązać by przypadkiem kolejny raz nie cierpieć. Moje serce w dalszym
ciągu nie było w stanie zebrać się do kupy. Każdego wieczora słyszałam
nieprzyjemny zgrzyt, który towarzyszył zabliźnianiu starych ran.
- Więc wyrwałeś jakąś laskę i umawiasz się z nią
od miesiąca. Lilo o niczym nie wie?
- Nie i raczej o niczym się nie dowie.
Zacisnęłam
dłonie w pięści tak mocno, że moje kostki aż pobielały. Nie przejęłam się
również bólem w miejscu, gdzie paznokcie najprawdopodobniej zdążyły już przebić
skórę. On był niczym w porównaniu do tego, co czułam w głębi serca. Zostałam
zdradzona. Kiedyś to ja bawiłam się uczuciami innych ludzi. Zdradzałam
twierdząc, iż w ten właśnie sposób korzystam z życia. Teraz wiedziałam, jak czuło
się kilku chłopaków, których tak po prostu zostawiłam. Bez żadnego wyjaśnienia,
czy słów pożegnania. Nie siliłam się nawet na kłamstwa. Zwyczajnie: babe, skończyło się nasze love story.
Pokręciłam głową,
odsuwając od siebie bolesne wspomnienia. Od tamtej chwili zbyt wiele się
zmieniło. J A się zmieniłam. Nie byłam już tą samą dziewczynką z fałszywą
pewnością siebie. Teraz doskonale wiedziałam czego chcę od życia. Nauczyłam się
żyć na własny rachunek. Nie polegałam na innych ludziach, którzy tak bardzo
lubili zawodzić. Podobnie z resztą, jak ja teraz moją mamę. Niechętnie więc
podniosłam się z miejsca i ruszyłam do kuchni, gdzie wysoka, szczupła blondynka
walczyła właśnie z masą makową.
- Pomóc w czymś? – Zapytałam, starając się przy tym uśmiechnąć. Mama spojrzała
na mnie z wdzięcznością.
Przez dwie godziny
wspólnie pracowałyśmy nad kolacją wigilijną. Wsłuchiwałam się w opowieści o
idealnym mężczyźnie, który tak nagle pojawił się w życiu mamy. Dopiero teraz
byłam w stanie cieszyć się jej szczęściem. Zapewne to wina świątecznego klimatu
lub dwóch kieliszków czerwonego wina, które tak bardzo kusiło. W tym czasie
zdążyłam skończyć rybę po grecku, ugotowałam uszka do barszczu oraz doprawiłam
sałatkę warzywną. Parę minut po osiemnastej zostałam oddelegowana do
przystrojenia choinki. Było to niewielkie, żywe drzewko, które stało tuż przy
telewizorze. Wystarczyły trzy łańcuchy oraz kilka bombek, by jako tako
wyglądało. Z czubkiem miałam poczekać na gości. Już chciałam rzucić jakąś
kąśliwą uwagę na ten temat, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
Przeszłość lubi
przypominać o sobie w najbardziej nieodpowiednich momentach. Wpatrywałam się w
czekoladowe tęczówki Serba, który wyglądał na równie zaskoczonego, co ja. Niewiele
myśląc chwyciłam swój zimowy płaszcz, założyłam buty i opuściłam przytulne
wnętrze ciepłego domu. To co w tamtej chwili czułam było nie do opisania. Chaos. Po raz kolejny moje serce zostało
wystawione na ciężką próbę. Karciłam się w myślach za to, że przez krótką
chwilę pomyślałam jak to cudownie jest móc znów go widzieć. Nie było w tym
żadnego cudu, ani fantastyczności! Przecież ten chłopak zabawił się moimi
uczuciami mimo, iż ostrzegałam go, że nie chcę pakować się w związki bez
przyszłości. W prawdzie od razu powinnam się domyślić, jak to się skończy. Utrzymywanie
związku na odległość nigdy nie jest łatwo. A już tym bardziej jeśli chodzi o
sportowca.
- Lilo stój – zmysłowy głos przerwał moje rozważania. Dopiero zauważyłam,
że zbliżam się do ruchliwej ulicy. Wyglądało na to, że i ja mam samobójcze
skłonności. To chyba dziedziczne.
Leniwie przesunęłam zielone tęczówki na dłoń,
która kurczowo trzymała mój nadgarstek. Jego dotyk niemalże parzył, a głupie
serce zaczynało bić jak szalone. Wyrwałam rękę, wkładając w to całą siłę. Nie chciałam
dłużej czuć tego, o czym przez rok starałam się zapomnieć. Planowałam brnąć
dalej w ciemną, śnieżną noc, ale chłopak zastąpił mi drogę. Jego czekoladowe
spojrzenie przeszywało mnie na wskroś. Nie spuściłam wzroku. Nie przegram tej
wojny, nie mówiąc już o jakiejkolwiek bitwie.
- Odejdź – warknęłam starając się, by głos przypadkiem się nie załamał.
- Lilo, daj spokój…
- Nie mów do mnie Lilo! – To
zaskakujące jak dobrze panowałam nad swoimi emocjami. – Po co w ogóle tutaj
przyjechałeś?!
- Gdybym wiedział, że na ciebie wpadnę zrobiłbym wszystko, by uniknąć
tego spotkania – prychnął ironicznie. – Ale skąd mogłem wiedzieć, że mój ojciec
zakocha się w twojej walniętej matce?
- Coś ty powiedział? – Dłonie zacisnęłam w pięści. W pamięci zaś liczyłam
do dziesięciu. – Licz się ze słowami Aleks. Nie chcesz chyba mieć do czynienia
z jeszcze bardziej walniętą córką pani Leśniewskiej.
- Nie boję się ciebie – wyszeptał, przybliżając twarz do mojej. Jego ciepły
oddech sprawił, że drgnęłam niespokojnie. – Lilo, niby co ty możesz mi zrobić?
Niby co innego
miałam zrobić? Zamachnęłam się, a gdy pięć natrafiła na przeszkodę w postaci
nosa Serba – poczułam nieopisaną ulgę. Brunet syknął cicho, patrząc na mnie z
wściekłością. Gdyby tylko nie znajdował się w miejscu publicznym, zapewne
zechciałby odpłacić się tym samym. Mocno zacisnął szczęki, a żyła na jego
skroni pulsowała groźnie.
- Wracamy do twojego domu – mruknął, chwytając mnie pod ramię. – Przestań
się wiercić, bo zaraz wyrżniemy się na jakiejś oblodzonej kałuży!
- To mnie puść.
- Nie mogę, bo znów uciekniesz, a ja nie mam zamiaru spowiadać się ojcu
ze swojej przeszłości – posłał mi znaczące spojrzenie. Obojętnie wzruszyłam
ramionami. – Grzecznie zjemy tą kolację, będziemy się do siebie uśmiechać, a
jutro znów powrócisz do swego nędznego życia.
- Moje życie jest nędzne i to dzięki tobie, bezmózgi idioto.
- Uwielbiam kiedy tak się droczymy.
Trudno było
przetrwać tą kolację. Najpierw przez pół godziny musiałam tłumaczyć dlaczego
tak nagle wyszłam z domu. Nie przeszła wymówka, że źle się poczułam lub
zapragnęłam nagle pooddychać świeżym powietrzem. Wreszcie wydusiłam z siebie
niechętnie, iż to obecność gwiazdy siatkówki zrobiła na mnie tak ogromne
wrażenie. Uwierzyli, a Aleks promieniał z radości. Kopnęłam go pod stołem w
piszczel. Przyznać mu trzeba, że ma dość wysoki próg bólu.
Dowiedziałam się, iż
pan Atanasijević przyleciał do Polski pół roku temu. W szpitalu w Łodzi
otrzymał całkiem korzystną ofertę pracy i postanowił skorzystać. Przy okazji
mógł dzięki temu znaleźć się bliżej syna. Po minie Aleksa wnioskowałam, że nie
do końca mu to odpowiada. Zapewne musiał przestać sprowadzać do swego
mieszkania kolejne dziewczyny. Naiwne idiotki wierzące, że fantastyczny
siatkarz jednak je pokochał. To przykre, bo ja byłam jedną z nich. Strasznie mnie
korciło, by opowiedzieć o rzeczywistym trybie życia, jakie prowadził Aleks. Nie
mogłam się na to zdobyć. Musiałabym wtedy opowiedzieć o okolicznościach w
jakichś się poznaliśmy.
- Seks w toalecie? – Spojrzał na mnie
sceptycznie. – Chyba nie sądzisz, że polecę na jakąś słodką blondynkę, w
dodatku niezbyt trzeźwą.
- Przestań zgrywać takie niewiniątko, Aleks –
wyszeptałam chłopakowi do ucha.
Mimo głośnej
muzyki, która wypełniała wnętrze całego klubu zdawało mi się, iż słyszę bicie
serca siatkarza. Uśmiechnęłam się tryumfalnie. Był mój. Chwyciłam jego wielką
dłoń i pociągnęłam w stronę toalety. Kilku kolegów z zespołu Serba patrzyło na
naszą dwójkę wielkimi oczami. Jedynie Michał Winiarski stwierdził: to musiało się tak skończyć.
W łazience
nikogo nie było. Zerkając w czekoladowe tęczówki chłopaka widziałam, jak jego
pożądanie wzrasta z każdą chwilą. Wepchnęłam go do kabiny, zamknęłam drzwi, a
następnie przywarliśmy do siebie w namiętnym uścisku. Moim celem nie były
niewinne pocałunki oraz gra wstępna. Po zawzięciu chłopaka stwierdziłam, iż
oboje pragniemy w tej chwili tego samego. Syknęłam cicho, gdy odrobinę za mocno
przygryzł moją dolną wargę. Jego gorące dłonie już znajdowały się pod
materiałem krótkiej, czarnej sukienki, którą tego wieczora miałam na sobie…
Postanowiłam wyręczyć mamę w zmywaniu. Była już
zmęczona i zapewne chciała spędzić wraz ze swym nowym facetem trochę czasu.
Uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością, a kilka chwil później usłyszałam z
góry ciche trzaśnięcie drzwiami. Wszystkie naczynia wstawiłam do zmywarki. Całkiem
przydatne urządzenie, gdy nie ma się już na nic siły. Ustawiłam odpowiedni
program i już miałam zabrać się za chowanie jedzenia do lodówki, gdy para
silnych ramion oplotła moją talię.
- Tęskniłem – zmysłowy szept niepożądany wdarł się w najodleglejsze
zakamarki mojej duszy, a tętno momentalnie przyspieszyło. – Lilo, jesteś taka
piękna…
- Daj spokój Aleks. Twoje sztuczki już na mnie nie działają – w połowie
zdania mój głos się załamał. Jęknęłam, czując rozgrzane wargi na karku. – Aleks…
- Cicho.
Obrócił mnie przodem do siebie. Niepewnie spojrzałam
w czekoladowe tęczówki, w których kiedyś tak bardzo uwielbiałam się zatracać.
- Wybacz mi. Byłem nieodpowiedzialnym dzieciakiem, który chciał sobie
udowodnić, że teraz może wszystko. Dopiero teraz zrozumiałem, jak wiele
straciłem. – To zabawne. Mówił szczerze, a ja chciałam śmiać mu się w twarz. –
Nigdy o tobie nie zapomniałem. Nie było dnia, bym nie zastanawiał się, jak mogę
to wszystko naprawić. Zmieniłaś numer, nie znałem twojego adresu w Łodzi…
Nie chciałam tego
słuchać. Może mówił szczerze, ale miałam wrażenie, że kolejne słowa na nowo
zatruwają mój umysł. Zbyt wiele czasu zajęło mi zapominanie. Odepchnęłam od siebie
Aleksa i szybkim krokiem weszłam po schodach na piętro, gdzie również mieścił się
mój pokój. Na całe szczęście był on po drugiej korytarza i żadne odgłosy z
sypialni mamy do mnie nie docierały. Rzuciłam się na wygodne, dwuosobowe łóżko.
Pod poduszką odnalazłam pilot sterujący wieżą stereo. Z głośników popłynęły
dźwięki muzyki klasycznej. Przymknęłam powieki, oddychając głęboko.
Dlaczego Aleks znów
pojawił się w moim życiu?! Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, a mimo
wszystko ponownie krzyżował moje plany i chciał zawładnąć sercem. Nie mogłam
tak łatwo się poddać. Wszelkie pragnienia musiałam odsunąć na bok, dalszy plan.
On nie zasłużył na drugą szansę.
- Nie możesz sobie odpuścić? – Westchnęłam czując, jak ktoś układa się
obok mnie.
- To nie leży w mojej naturze.
Nosem przesunął po
moim policzku. Z całą pewnością się zarumieniłam, ale postanowiłam ten fakt
zignorować. To jeszcze nic nie znaczyło. Nie miałam uczuć.
- Aleks, ja ciebie już nie chcę.
- Zabolało, ale i tak się nie poddam. – Niechętnie otworzyłam oczy, by
napotkać radosny uśmiech Atanasijevicia. – Lilo, uwielbiam cię…
- Och zamknij się wreszcie!
Przyciągnęłam Serba
za kołnierz jego błękitnej koszuli i zachłannie wpiłam się w jego piękne usta. Zapewne
nie tego się spodziewał, ale też mu to nie przeszkadzało. Pchnęłam go na plecy,
a następnie usiadłam na nim okrakiem. Stęknął cicho, gdy powolnymi ruchami
bioder zaczęłam ocierać się o jego krocze. W brązowych tęczówkach znów pojawiło
się pożądanie. Od jak dawna nie miał tak wprawnej kochanki? Zapewne dłuższy
czas. Każdy gest wskazywał, jak bardzo brakowało mu dobrego seksu. Kąciki ust
uniosłam w ironicznym uśmiechu. Drżące palce sprawiały, iż miał poważne
problemy z rozpięciem białej koszuli, którą miałam na sobie tego wieczora.
Aleks obsypywał pocałunkami każdy skrawek mojego
nagiego ciała. Pozostawiał mokre ślady, które układały się w bliżej
nieokreślony wzór. Pod wpływem każdej z pieszczot ciało wyginało się w łuk. Teraz
i ja jego pragnęłam. Kiedy poczułam go w sobie, musiałam dłonią zasłonić usta,
z którym usilnie pragnął wyrwać się głośny jęk…
Tych kilka chwil błogiego uniesienia sprawiło, że
odnalazłam zapomniane uczucia. Była to nienawiść oraz pragnienie słodkiej
zemsty, która przecież najlepiej smakuje na chłodno. Zapewne czekałam na ten
dzień ale wiem, że było warto.
A może tylko próbowałam oszukać samą siebie? Nie mogłam oderwać wzroku od
śpiącego Aleksa, który w tej chwili wyglądał tak niewinnie. Z całą pewnością
nikt nie posądziłby go o zabawianie się moimi uczuciami oraz zdradę. Przecież
byliśmy ze sobą zaledwie półtora miesiąca. To był zdecydowanie zbyt mały odstęp
czasu, by chwalić się związkiem wszystkim dookoła. W szczególności, że
Atanasijević był osobą znaną oraz szanowaną w niektórych kręgach. Przynajmniej
tak wtedy tłumaczył swoją niechęć do pokazywania się ze mną w miejscach
publicznych. Po ujawnieniu wszystkich faktów zrozumiałam, że prawda rysowała
się znacznie inaczej. On chciał mieć pole manewru. Portal ciacha.net
przynajmniej nie miał okazji do snucia domysłów, dlaczego Aleksandar tak nagle
przestał pojawiać się w towarzystwie tej zielonookiej blondynki.
- Lilo, nie umiesz się mścić - westchnęłam cicho, wplatając palce w bujną czuprynę Serba. Mruknął cicho. Kąciki moich ust uniosły się tym razem w szczerym uśmiechu. - Aleks, dlaczego to robisz?
Poczułam ulgę. Zupełnie tak, jakby ktoś z moich ramion zabrał ogromny ciężar. Atanasijvić złamał moje serce, ale chyba nikt nie przypuszczał, że on również będzie w stanie ponownie zebrać je do kupy. Obalił wysoki mur, którym próbowałam odgradzać się od wszelkich uczuć.
~*~
Musiałam tego oneparta napisać. Nie pytajcie mnie dlaczego bo sama nie wiem, ale chodził za mnie od wczorajszego wieczora i za nic innego nie mogłam się wziąć, póki tego nie napisałam. Mam nadzieję, że się podoba.
I taką prośbę mam do osób, które z moją twórczością mają styczność od jakiegoś czasu. Proszę o wyrażenie swojej opinii na temat: Czy mój styl pisania zmienił się na lepsze/gorsze/pozostał ten sam? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź :)
I taką prośbę mam do osób, które z moją twórczością mają styczność od jakiegoś czasu. Proszę o wyrażenie swojej opinii na temat: Czy mój styl pisania zmienił się na lepsze/gorsze/pozostał ten sam? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź :)
No więc wypowiem sie krótko i na temat ;D
OdpowiedzUsuńJest super!
Każde Twoje opowiadanie powoduje, że zatracam się w świecie który opisujesz ;)
Dla mnie dziś Aleks jest po prostu WIELKI, i ten one-part jest idealnie trafiony.. Nieprzewidywalny, spontaniczny. Cały atakujący Skry, choć muszę przyznać , że takiego ' lekarstwa ' na złamane serce nie znałam :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Twój styl pisania wciąż jest taki sam :)
Pozdrawiam :*
To się Alek popisał nie ma co :D one part świetny, a co do Twojej twórczości jest zawsze ineresująca i wciągająca także pisz dalej ;p
OdpowiedzUsuńA ja bym mu nie wybaczyła, nie po tym jak bezczelnie się do niej odezwał kiedy ta wybiegła z domu, nie spodobał mi się wtedy i nastawiłam się do Aleksa negatywnie, ale uczucia są właśnie takie że nie za bardzo mamy nad nimi kontrole i to jest tutaj idealnie pokazane, chciała się zemścić, a tu los postanowił że zamiast zemsty uczucie rozbudzi się na nowo.
OdpowiedzUsuńJestem z tobą bardzo długo, ponad 2 lata i zawsze pisałaś bardzo fajnie, ale myślę że przełom na jeszcze lepsze historie nastąpił w opowiadaniu "Gdzie to szczęście" przynajmniej takie jest moje prywatne zdanie :)
Ulala! Nie spodziewałam się, że Lilo się jednak zgodzi na powrót Aleksa. Mam pewne obawy czy jego skrucha jest naprawdę szczera, ale to w końcu one-part, zbytnio rozpisać się nie możesz. Nie mniej jednak podoba mi się. Przynajmniej mama Lilo będzie szczęśliwa, skoro sam Aleks powiedział, że jego ojciec jest w niej zakochany :)
OdpowiedzUsuńStyl pisania jak dla mnie cały czas taki sam. Masz talent, co tu dużo mówić :P
O jejku, genialne <3 Uwielbiam takie oneparty...Twój styl pisania? Jak na moje nie zmienił się, cały czas jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńStyl pisania? świetny. onepart? cudowny. bohater? jeszcze lepszy. wspaniale to opisałaś, jestem zauroczona, chociaż mimo wszystko, ja bym chyba tak szybko nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
VE.
ćwiczenie czyni mistrza i Twój styl jest coraz lepszy!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy takie wybaczenie jest możliwe.Aleks potraktował ją jak seks zabawkę. Ja bym nie wybaczyła!
Sama nie wiem czy ja bym mu wybaczyła. Może kiedyś tak, ale na pewno nie tak łatwo i szybko jak to zrobiła Lilo.
OdpowiedzUsuńA twój styl pisania uważam że się zmienił i to na lepsze :)
Podoba mi się ta historia, zdecydowanie mi się podoba. Nie jestem tylko pewna, czy na miejscu Lili wybaczyłabym Aleksowi. Ale to chyba miłość, bo skoro wybaczyła mu to musi go kochać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Aaaa, uwielbiam Aleksa. Pokazałaś go w całkiem innym świetle niż go widzę :)
OdpowiedzUsuńCo do twojego stylu pisania, to chyba się nie zmienił. NA PEWNO SIĘ NIE POGORSZYAŁ więc nie masz o co się martwić ;)
Jak ja to lubię... Znaczy no, podoba mi się jak jasna cholera!
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania: Ja osobiście uważam, że piszesz lepiej niż na samym początku, każda historia jest lepsza od poprzedniej, chociaż czytając gdzie to szczęście, byłam już pod ogromnym wrażeniem. :)
Czekam na kolejnego "łanparta". :) :*
Aleks! Takiego go jeszcze nie czytałam. I podoba mi się ta zmiana! :D A Twój styl się polepszył, przynajmniej jak dla mnie ;) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńJakby tak się zastanowić, to twój styl pisania się polepszył. A myślałam nad tym, więc wiem, co mówię :D
OdpowiedzUsuńMówią, że serce nie sługa, i to pasuje do tego łanparta. Resztę rozważań pozostawię dla siebie, bo by ci się czytać nie chciało.
cudo! cholernie mi się podobała ta historia :)
OdpowiedzUsuń